Zbrodnia i kara w Tel Awiwie i Jaffie. Młody mężczyzna decyduje się zabić lichwiarkę, by zdobyć więcej pieniędzy, niż udaje mu się uzyskać z zastawu. Zegarek i pierścionek nie wystarczają na opłacenie czynszu. Błądzi ulicami miasta, odwiedza bary. Nie udaje mu się z nikim nawiązać porozumienia.
Stawia się codziennie na poczcie, ale odchodzi z kwitkiem. Jego stan psychiczny i fizyczny zaczyna budzić podejrzenia przechodniów, sąsiadów i policji. Niczym ślimak z trudem pokonuje drogę, a wszystko, co ma, nosi na swoim grzbiecie. Nawet sny odziedziczył po Raskolnikowie – stara szkapa pada trupem na oczach rozbawionej ludności. Jednak inaczej niż u Dostojewskiego, brutalnej zbrodni nie towarzyszy żadna filozofia, a przy bohaterze nie stają matka, siostra czy przyjaciel. To naga zbrodnia – i to mimo że dochodzi do niej na granicy żydowskiego Tel Awiwu i arabskiej Jaffy, więc wpisuje się w strefę wiecznie zaognionego konfliktu. A jednak nawet policja nie przywiązuje do niej wagi. Dopiero w finale, a może już wcześniej, w pocztowym okienku otwiera się przestrzeń odkupienia. Stado dzikich koni w galopie pojawia się na ulicach Jaffy. Pomścić śmierć starej szkapy? Zapobiec tytułowemu rozpadowi? Porywający finał – warto zaczekać.
Monika Talarczyk