Członkowie wielopokoleniowej rodziny z Teksasu zbierają się, by jak co roku zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie grupowe. Choć na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się w porządku, to panująca w domu atmosfera jest bardzo napięta. Nic dziwnego – trwa wszak okres okołoświąteczny.
Związana z nim gorączka ogarnia w szczególności Katy (Deragh Campbell), która snuje się po rozległej posiadłości, a to próbując zwołać spotkanie przed obiektywem aparatu, a to poszukując swojej matki, zaginionej w tajemniczych okolicznościach. Jakby tego było mało, na horyzoncie majaczy nienazwany jeszcze wirus, który już zaczyna zbierać śmiertelne żniwo. Fabuła debiutanckiego filmu Lucy Kerr to tylko pretekst do zbudowania nastroju niepokoju, który gęstnieje wraz z każdą sceną. Pod powierzchnią wrze, czemu wyraz daje oparta na polifonii – niczym u Roberta Altmana – ścieżka dźwiękowa. Rozmowy o chorobach i zgonach udowadniają z kolei, że z rodziną faktycznie najlepiej wychodzi się na zdjęciach (o ile te uda się w ogóle wykonać).
Rafał Glapiak