Film dostępny do 4-ego lutego.
Arthousowe kino może wywoływać mainstreamowe skandale. Bohaterką O niedogodności narodzin (tytuł zaczerpnięty z eseju Emila Ciorana) jest 10-letnia androidka zaprogramowana tak, by spełniać ludzkie fantazje.
Z pierwszym właścicielem łączy ją perwersyjna więź: mężczyzna widzi w niej kogoś pomiędzy córką a kochanką, więc Elli posłusznie odgrywa tę rolę, dwuznaczną z perspektywy ludzi, lecz nie maszyny. To właśnie te sceny z udziałem młodej aktorki (ukrytej za maską, nagiej za sprawą efektów specjalnych) wzbudziły falę moralnej paniki – dowodząc jedynie świetnej intuicji reżyserki. Nie jest to jednak baśń o lalce marzącej, by zostać człowiekiem (nieprzypadkowo Wollner określa swój film anty-Pinokiem), lecz o ludzkich fantazjach, którym współczesna technologia pozwala nabrać realnych kształtów.
Gładkolica Elli jest lustrem odbijającym nasze mroczne strony, schematy przywiązania, rytuały pamięci, erotyczne pragnienia, alienację i samotność. I jeśli ten przejmujący, niepokojący i chłodny, bo zrealizowany z perspektywy maszyny, film jest w jakikolwiek sposób niebezpieczny, to z powodu rodzącej się podczas seansu myśli, że w życiu bez więzi, pamięci i oczekiwań kryje się rodzaj dziwnej wolności.