Podczas seansu Monumentu odczuwamy na własnej skórze atmosferę niepokoju, chaosu i oczekiwania na przełom, emanującą już z Wieży. Jasnego dnia, debiutanckiego filmu Jagody Szelc, jednej z najciekawszych twórczyń na współczesnej mapie filmowej Polski. Jednocześnie jednak reżyserka nie ogranicza się do powtarzania rozwiązań wypracowanych w rewelacyjnej Wieży.
Dyplomowy film studentów wydziału aktorskiego łódzkiej filmówki, który okazuje się czymś więcej niż tylko ćwiczeniem stylistycznym. W Monumencie urodzona we Wrocławiu twórczyni jeszcze bardziej intensywnie flirtuje z konwencją horroru, w jego najbardziej wyrafinowanej psychologicznie odmianie. Nowy film Szelc zaczyna się niewinnie. Grupa studentów wyjeżdża na praktyki do prowincjonalnego hotelu, który jest czymś pomiędzy Szpitalem Przemienienia z filmu Żebrowskiego a Hasowskim Sanatorium pod Klepsydrą. Na miejscu bohaterowie spełniają coraz to nowe zachcianki surowej managerki, a także orientują się, że placówka oferuje swoim klientom zupełnie niestandardowe usługi. Jak młodzi ludzie odnajdą się w tej zaskakującej sytuacji? Jaki wpływ na ich zachowanie wywrze tytułowy Monument – tajemnicza budowla znajdująca się na terenie hotelu?