Film dostępny do 1-ego października.
Kuso to istny paradoks: film, którego z czystym sercem polecić nie sposób, a który jednak zobaczyć trzeba. Już sam tytuł kokietuje – ten japoński kolokwializm oznacza bowiem kiczowaty wytwór popkultury. Debiut Stevena Ellisona to zbiór nowelek niepowiązanych ze sobą ani fabularnie, ani nawet stylistycznie, które są osadzone w świecie po apokaliptycznym trzęsieniu ziemi (co tłumaczy nie najlepszy stan psychofizyczny osobliwej galerii postaci).
Film Flying Lotusa to eklektyczny, międzygatunkowy spektakl wykorzystujący bodaj wszystkie możliwe formaty rejestracji obrazu i dźwięku, doprawiony psychodeliczną muzyką i hybrydowymi efektami specjalnymi, to rażąca zmysły fantasmagoria. Albo jeszcze inaczej: eksplozja obrzydliwości inspirowana body horrorem, która idzie na noże z poczuciem estetyki i dobrego smaku. Ellison jest bezczelny, sztubacki i kompletnie niepoprawny. Czyli taki, jakim go lubimy.